wtorek, 23 grudnia 2014

Problem. Koniec. Stop.

Cześć,
Napisałam już dawno rozdział 2, lecz ja tak nie pisze, jest to dziwne i nie moje, znaczy ja to pisałam, ale nie w moim stylu. I zdecydowałam, że jeszcze w sumie bloga nie zaczęłam, no to początki. I lepiej jeśli go zawieszę i się zastanowię. Mam teraz tyle na głowie, że muszę to ogarnąć i pomyśleć. Więc to przeczyta pewnie jedna, dwie lub trzy ewentualnie zero osób więc: Pa nicość. To do zobaczenia :) Może kiedyś niedługo.

Blog zawieszony.

środa, 5 listopada 2014

W biegu z całym światem na głowie :)

Hej,
Już na wstępie chcę Was przeprosić za moja nie obecność, lecz jest ona spowodowana czymś ważnym, a mianowicie SZKOŁĄ i konkursami wojewódzkimi. Tyle teraz roboty i nauki... oj dużo tego, dużo. Nauki jest na prawdę bardzo dużo, nie myście sobie, że to moja wymówka, naprawdę. Codziennie obiegam szkołę z góry do dołu z dobrych 30 razy, niestety moja szkoła do małych nie należy, więc jak to mówią "Kto nie ma w głowie, ten ma w nogach". Tak często mi to powtarza moja kochana mamusia <3
A co do tego następnego rozdziału to mam zagwostkę, bo gdy pisałam 1 rozdział i go skończyłam to od razu zabrałam się do pisania następnego. Lecz po kilku dniach pozmieniałam trochę w ostatniej poprawce przed opublikowaniem rozdział 1. I na nowo o czymś inny zaczęła pisać drugi. I teraz mam 2 kompletnie inne "drugie" rozdziały... Więc dajcie chwilkę pomyśleć, bo Mionka taki wielki geniusz :D Życzcie powodzenia! Postaram się to jak najszybciej uporządkować. Do następnego wpisu trzymajcie się ciepło! Wkładajcie swetry :)

piątek, 3 października 2014

Rozdział 1

Rozdział 1
- Znowu poniedziałek – powiedziała głośno zaspana Rosie. - A pomyśleć, że niedawno był piątek. - mruknęła. Dla Rosie ostatnio czas leciał nieubłaganie. Niby wstaje rano w poniedziałek, pstryk, już jest sobota. Jak to się dzieje? To pytanie nie dawało jej spokoju.
- Czary? A może zmieniacz czasu? Nieeee - rozmyślała.  - A może...- nastała chwila ciszy. - Oblivate! - wykrzyknęła. 
Tak to na pewno to! Ale kto posiada taką moc? Czyżby ktoś z jej znajomych też był czarodziejem? Skąd mogła to wiedzieć, przecież uczyła się tylko ze starych notatek swej babki, która wraz z ze swoim mężem, dziadkiem Rosie, zmarła 15 dni po jej urodzeniu. Do Hogwartu nie uczęszczała, gdyż nikt z jej rodziny nie był czarodziejem i o jej zdolnościach nie wiedział. Tylko ona w spadku po babce dostała te notatki, które czekały w zamkniętej na kłódkę skrzynce, z drewna, na której ręcznie namalowane było godło szkoły. W środku w podłużnym czerwono-złotym pudełeczku leżała różdżka, była ona na pewno używana, było to widać, lecz w bardzo dobrym stanie. Rosie bardzo się spodobała. Na samym dnie pięknej szkatułki leżał wyjątkowy list, lecz dziewczyna mogła go otworzyć dopiero gdy skończy 15 lat, w dzień swoich urodzin. Dlaczego akurat tyle lat musi mieć? Co jest w tym liście? Co babka chce jej przekazać? Z rozmyślania wyrwał ją dźwięk budzika. Ocknęła się. 
- Co już siódma trzydzieści? Mam tylko chwilkę, bo się spóźnię do szkoły! - krzyknęła. Zaczęła w pośpiechu się ubierać, wyczesała piękne kręcone włosy, zabrała plecak, wyszła z domu i zamknęła drzwi. Do szkoły miała nie daleko, gdyż jej szkoła była w okolicy starego osiedla domków jednorodzinnych. 10 minut i dobiegła. Zeszła do szatni, mijając kilka znajomych twarzy, zmieniła obuwie i odwiesiła kurtkę, którą nosiła z powodu zimnych, jesiennych podmuchów wiatru, a następnie popędziła na lekcje. Na jej szczęście nauczyciel spóźnił się, aż 15 minut, więc wyrobiła się rzutem na taśmę. Na początku miała j. polski, później angielski. 
                                                              
Teraz stała już ze znajomymi pod salą do historii rozmawiając o temacie, który zawsze był w modzie, czyli o Adelinie i Justinie.
- Ostatnio się pokłócili – powiedziała Lola.
- Słyszałam. - dodała Pamela. 
- Ciekawe, o co poszło? - zapytała Rosie.
 - Jak to, o co? Ty nic nie wiesz? - zdziwiła się Ewelina.
- O czym? Co jest? - Jak widać, "najważniejsze" informacje do niej nie dotarły. 
 - No bo wczoraj... - zaczęła Ewelina, lecz po chwili zdzwonił dzwonek. 
 - Powiem ci później. - rzuciła Ewelina sięgając po swój plecak. 
- Ok - odpowiedziała cicho Rosie, gdyż zauważyła, że historyczka się zbliża.
Przez 15 minut lekcji dziewczynka nie słuchała tego, co mówi nauczycielka, była zbyt zaciekawiona tematem jej znajomej pary, która podobno się pokłóciła. - O co poszło? - myślała. Jednak nie dane było jej rozwinąć swej myśli bardziej, gdyż w ramię szturchnęła ją Adelina. 
- Co? - powiedziała cicho Rosie, patrząc na dziewczynę pytającym wzrokiem. 
- Popatrz za siebie - szepnęła Adelina. 
Rosie odwróciła się ukradkiem. Za nią siedzieli chłopacy, którzy próbowali pomazać jej wyblakło biały sweter, niebieskim markerem. Rosie miała dosyć takiego zachowania chłopaków, więc popatrzyła na nich i powiedziała cicho:
- Tylko spróbuj, a za 5 minut będziesz w drodze do szpitala. 
Chłopacy parsknęli śmiechem. 
- Ta jasne – bąknęli. 
Rozległ się dzwonek. Wszyscy wyszli z sali na korytarz, a historyczka pomknęła w swoją stronę. 
- A chcesz się przekonać?! - warknęła Rosie.
- No dawaj! - wrzasnął rudzielec, główny pomysłodawca głupiego żartu. 
Tak jak sobie życzył, tak wzięła zamach i z całą swoją siłą walnęła pięścią chłopaka w nos. Hugo chwycił się za nos, z którego zaczęły płynąć czerwone stróżki krwi.
- Coś ty zrobiła?! Mądra jesteś? Chyba złamałaś mi nos! - powiedział. 
- Dam Ci radę na przyszłość, gdy znowu spróbujesz komuś dokuczyć, nie skończy się na złamanym nosie. - Odpowiedziała patrząc na niego z powagą. 
Wszyscy stali w osłupieniu, Rosie często groziła osobom, które jej dokuczały, ale nigdy jeszcze nikogo tak nie uderzyła. Po chwili, do wielkiego zbiorowiska uczniów podbiegła Pani Mangog. 
 - Co tu się dzieje?- zapytała. - O boże, dziecko, krew ci z nosa leci! - dodała po chwili. - Kto to zrobił? 
- Ona! - powiedział wściekły Rudy, wskazując swoim, grubaśnym palcem na dziewczynę. 
- Do dyrektorki w tej chwili! – krzyknęła nauczycielka, groźnie patrząc na Rosie. Dziewczyna wywróciła oczami, po czym zarzuciła na plecy swój plecak, odwróciła się i poszła do dyrektorki. 
Pięć minut później stała już w pokoju Pani dyrektor, wysłuchując kazania. 
- Rozumiesz? - zapytała w pewnej chwili poważnym tonem kobieta.
-Tak, rozumiem. - odpowiedziała uczennica.
- Mam nadzieję, że to się nie powtórzy. Jutro zostaniesz po lekcjach i przemyślisz swoje zachowanie. Sala 1 – 21, P. Nemej godzina od 15.00-17.00, a teraz uciekaj na lekcje.
Rosie kiwnęła głową i wyszła. Pobiegła na dalsze lekcje. 

- Rudy siedzi u pielęgniarki. Brawo! - oznajmiła Weronika, klepiąc dziewczynę po plecach. Żadna dziewczyna nie lubiła rudego, a Weronika to go po prostu nienawidziła. Rosie uśmiechnęła się do koleżanki i poszła pod salę.

Reszta dnia minęła bez większych katastrof globalnych. Rosie wróciła do domu w towarzystwie dobrej książki, przez którą o mało nie wpadła na latarnię, która nagle wyrosła z podziemi. Odrobiła lekcje - kilka zadań z angielskiego, notatka z historii, rysunek z geografii, krótki tekst do przeczytania z polskiego, dwa dziwne zadania z fizyki i tylko 3 strony zadań z matematyki. Gdy wstała od biurka, całe plecy miała zdrętwiałe, jak zawsze zresztą, więc aby trochę się poruszać, zrobiła 20 minutowe ćwiczenia. Zeszła na dół do kuchni, włączyła czajnik, podeszła do lodówki, wyjęła pudełko z resztkami surówki, które akurat dzisiaj było tylko w połowie puste oraz jajko i dwa plasterki szynki. Z szafki nad blatem wyjęła talerz i wyrzuciła na niego zawartość pudełeczka, po czym zabrała się do przygotowywania wykwintnego dania "jajka na patelni z kawałkami szynki, pokrojonej w kwadraciki także z patelni". Po kilku minutach przygotowywań przerzuciła zawartość patelni na talerz z surówką, zaparzyła sobie herbatę z miodem i wzięła tą całą kolację do siebie na górę. Jadła i oglądała swój ulubiony serial ''Doctor Who''. Gdy seans się skończył, zaniosła puste naczynia do kuchennego zlewu i poszła wykonać wieczorną rutynę. 
Przyszła do pokoju zmęczona całym dniem. Położyła się na łóżku i pozwoliła sobie na chwilkę rozmyślania jak będzie jutro w tej ''kozie''. 
- Ciekawe kto tam będzie? Hmn... Pewnie nikt mi znany. Och jak ja nie lubię być w miejscach gdzie nikogo nie znam. To takie stresujące! - mruknęła. Dziewczyna jeszcze nigdy nie zostawała po lekcjach. Nie wiedziała, więc co tam się robi i jaka jest atmosfera. Wiedziała tylko jedną rzecz, że nadzorować wszystkich ma tam P. Nemej – kobieta po 40, która ewidentnie ma dość swojej pracy i często ma w nosie co robią uczniowie, ważne dla niej jest tylko, by była cisza. 
- Aaaa... - ziewnęła Rosie. - Idę spać. - postanowiła, zgasiła swoją lampkę nocną i zasnęła, liczą, że przeżyje jutrzejszą odsiadkę z godnością.

Z twardego snu zbudził ją dźwięk znienawidzonego, ale i przydatnego budzika, który zawsze dzwonił o 6.30. Dziewczyna usiadła na łóżku i przetarła zaspane oczy. Włożyła skarpetki leżące na krześle obok, wstała, przeciągnęła się i podeszła do szafy. Wyjęła dżinsy i swój ulubiony jasno- czekoladowy sweter oraz bieliznę. Trzymając ubrania w ręku poszła do łazienki, wzięła orzeźwiający prysznic, ubrała się i zeszła na dół, by zjeść śniadanie. Rosie mieszkała w jednorodzinnym domku, w którym od pokoleń mieszkała jej rodzina, (w tym babka czarodziejka). Na parterze była spora kuchnia, salon, łazienka, gabinet i mały składzik. Na górze zaś były 4 pokoje. Jej, jej młodszej siostry, rodziców i wolny pokój dla gości. Dom był bardzo przytulny i ładny. Ukrywał w sobie piękną historię, którą znali tylko nieliczni.
Dziewczynka zjadła śniadanie, ubrała buty i kremową, skórzaną kurtkę, wzięła plecak i wyszła z domu zamykając za sobą masywne, brązowe drzwi. W drodze do szkoły podziwiała piękna okolicę swego osiedla. Podczas zajęć zaś, cały czas myślała o tym, co będzie robić podczas ''odsiadki'' - jak to ujęła.
- Za dwie minuty 15.00 – szepnęła sama do siebie, czekając pod salą 1-21, aż przyjdzie nauczycielka. Pani profesor zjawiła się po chwili i wpuściła grupkę uczniów do klasy. Rosie usiadła w ostatniej ławce w rogu sali, która wydawała się mniejsza od reszty szkolnych pomieszczeń lekcyjnych. Po chwili do klasy weszło jeszcze kilku uczniów. Wszyscy usiedli poza, chłopakiem, który przyszedł ostatni. We wszystkich ławkach siedziały po dwie osoby, oprócz tej ostatniej ławki, w której  siedziała ona
- Usiądź do Rosie, chłopcze - poleciła nauczycielka, wskazując na ławkę.  Dziewczynie zrobiło się gorąco. Kto miał z nią siedzieć przez tą kupę czasu? Przecież ona go nie zna! A jeśli to jakiś zboczeniec? - zaczęła wymyślać najgorsze scenariusze. Chłopak podszedł do wskazanej ławki, odsunął krzesło po jej lewej stronie, usiadł i się do niej odwrócił mówiąc po cichu – cześć. Dopiero teraz Rosie mogła zobaczyć jego twarz, ku jej zaskoczeniu był to...

||||||| Hej! I jak podobało się? Starałam się napisać nie za mało, ale i nie za dużo. Piszcie w komentarzach czy Wam się podobało.
Edit. Rozdział poprawiony ||||||||

wtorek, 30 września 2014

Prolog

~Prolog~

Ostatni tydzień tegorocznych wakacji dobiegał końca. Dziewczynka leżała na kanapie i rozmyślała. - Och... jakie to były piękne chwile. - powiedziała cichutko Rosie. Wyjazdy były udane zdobyła nowych znajomych, ciekawie spędziła czas z koleżankami, było też wiele innych wspaniałych wydarzeń. Dziewczynka wakacje spędziła w rozjazdach. Dopiero w dwóch ostatnich tygodniach mogła odpocząć, by odrobić te wszystkie niewyspane godziny, postanowiła spać sobie do południa (kiedy oczywiście było to możliwe). Na podwórku, no cóż była, ale nie zawsze. Wychodziła tylko pod namową koleżanek, no chyba, że ona miała ochotę wyjść, wtedy to tryskała energią. Rosie sama oczywiście była z siebie niezadowolona. Wiedziała, że miała w tym roku zrobić więcej, ale jednak wakacje... och na samą myśl już rozmyślała! 

Nauka, co tu dużo mówić, Rosie była najlepszą uczennicą w szkole, bardzo lubiła się uczyć, a efekty jej pracy były widoczne. Dziewczynka była dość nieśmiała, lecz nie lubiła tego w sobie, próbowała się zmienić i udało jej się, no powiedzmy, że tak pół na pół. Gdy przyłapywała się na tym, że jest onieśmielona, nabierała pewności. "Muszę być odważna" -  powtarzała sobie. Czasami potrafiła zmienić się w dzielną wojowniczkę z planety mądrych dowódców, tworzącą teorie walki z nieprzyjacielem, alternatywne zachowanie w sytuacjach które były i które będą.

Nie dość, że  mądra to jeszcze ładna. Rosie była szczupłą, brązowooką osobą o pięknych malinowych ustach i kręconych włosach opadających na ramiona, mierzącą ok. 160. W tym małym ciele zawsze chowały się dziesiątki emocji, myśli i marzeń.

Miała też pewną tajemnicę, która była jak historia opisana w książce, lecz była prawdą, naprawdę miała szczęście, że los akurat wybrał ją. Książki, często zawierają historie z życia wzięte, choć nie zdajemy sobie często sprawy, że w tych niedorzecznych magicznych historiach są ziarna prawdy.


| SŁOWA OD AUTORKI |

Hej! Wiem, że był to dość króciutki i lichy rozdział, lecz był on pierwszy, taki informacyjny wprowadzający czytelników, taki, żebyście mogli poznać bliżej Rosie.


Zapraszam!

Witajcie!
Zakładka bohaterowie jest gotowa! Zapraszam! A Rozdziały dodam za kilka dni, chce żeby były najlepsze.

piątek, 26 września 2014